Kiedy to piszę, jestem około 10 tys. km nad ziemią. Właśnie osiągnęliśmy wysokość przelotową, kapitan pozwolił odpiąć pasy. Jestem spokojna. Muszę zaufać człowiekowi za sterami tego kolosa. Niebo jest dziś prawie bezchmurne. Pilot mówi, jaką pogodę zastaniemy po wylądowaniu. Czuję się komfortowo, gdy słyszę pewny, stonowany głos.
Kilka godzin w powietrzu to dobry moment na złapanie oddechu, gapienie się w błękit. Bycie tu i teraz.
Połowa lipca za nami. Wenus, która jest planetą miłości, piękna i wartości, weszła w znak Lwa. Słońce sprawia, że serce zaczyna mi bić w rytmie miejsc, które odwiedziłam w te wakacje.
Za mną kilka intensywnych miesięcy. Moja praca to nieustanny rollercoaster. Nie zwalnia. Przypomina mi trochę rwącą rzekę informacji, która wciąż płynie, zmienia koryto pod wpływem priorytetów czy sezonowości tematów. Dlatego tak bardzo staram się dbać o balans.
W tym roku odkryłam jak fajnie jest podróżować nie tylko z rodziną. Otworzyłam się na kobiece wyjazdy. Bo chyba tylko kobiety są na tyle szalone i na tyle wrażliwe, aby pokonać ponad 2000 km tylko po to, żeby pójść do muzeum. Wspólnie celebrować pierwszy raz sam na sam z obrazem Rothko. A potem uczcić to w małej kafejce z widokiem na trzynastometrowego szczeniaczka imieniem „Puppy”, jedząc wspólnie sernik baskijski. Z wypiekami na twarzy dzielić się emocjami, wrażeniami, jakie zrobiły na nas kolejne dzieła sztuki. Nie znam faceta, który by tak robił, choć pewnie gdzieś tacy są.
Na szczęście nie wszystkie kobiece eskapady muszą się wiązać z pokonywaniem tysięcy kilometrów. Czasem wystarczy impuls, zaproszenie czy polecenie i okazuje się, że to, czego szukamy znajduje się zaledwie dwie, trzy godziny drogi: w Karkonoszach, Ignacowie albo tuż za rogiem, w Poznaniu.
Ten rok jest dla mnie przełomowy, jeśli chodzi o kobiece relacje. Zdałam sobie sprawę, że im bardziej otwieram się na kobiety, tym bardziej odkrywam, że wszystkie jesteśmy w drodze, w której pragniemy więzi, wsparcia i miłości. Kobiece spotkania mają niezwykłą energię, a ta przenika się wzajemnie. Kobiety potrafią dać sobie siłę, moc, ciepło. Oczywiście potrafią się też ranić. Ale równie dobrze umieją wybaczać, rozumieć, współodczuwać i troszczyć się o siebie nawzajem.
W relacjach z kobietami doświadczam całej gamy emocji. Każda z nas składa się z niezliczonych kawałków – wspomnień, przeżyć, więzi. Jesteśmy skomplikowane, uparte, ciepłe, zdystansowane, radosne, wyważone, rezolutne, otwarte, mądre, delikatne, silne. Każda z nas jest inna.
Przyjaźnie, które budujemy, mogą być źródłem ogromnej siły. Często wystarczy wiara w to, że damy radę, dobre słowo. W mojej życiowej podróży obserwuję, że kobietom trudniej przychodzi trwanie przy innych, gdy odnoszą sukcesy. Konflikty, nieporozumienia, zazdrość, są nieodzowną częścią relacji międzyludzkich. Mimo że bywają bolesne, uczą nas najwięcej o nas samych. „Tylko mądre kobiety dmuchają w skrzydła innym” – jak mawia moja serdeczna koleżanka Marta Klepka.
Jestem wdzięczna za wszystkie kobiety, które spotkałam. Niektóre z nich towarzyszyły mi w mojej drodze tylko przez chwilę, ale zostawiły we mnie swój ślad i dodały wartość do mojej historii. Ukształtowały osobę, którą jestem.
Dzięki nim nauczyłam się jak być przyjaciółką kobiet, którymi chcę się otaczać.
MONIKA TORZ
Content designerka, ekspertka ds. komunikacji, mama, córka, przyjaciółka, partnerka. Kobieta on tour. Lubiąca ludzi, nowe smaki, piękne miejsca, ogromna fanka swojej córki – Antoniny Heleny.